Ochrona własności intelektualnej projektu crowdfundingowego
Zlekceważenie konieczności ochrony praw własności intelektualnej może doprowadzić do fiaska projektu finansowanego w ramach crowdfundingu.
W najlepszym wypadku twórcę czeka rozczarowanie i brak realizacji założeń finansowych, w najgorszym – kosztowny i długi proces sądowy, jeśli na przykład okaże się, że naruszył prawa własności intelektualnej osób trzecich. Ochrona własnego projektu – to jedno. Zbadanie, czy projekt nie narusza innych praw – to zupełnie co innego.
Jak dużo mówić o projekcie?
W tradycyjnym modelu finansowania w początkowej fazie rozmów z inwestorem twórca ma możliwość zabezpieczenia cennych i poufnych informacji za pomocą umowy o zachowaniu poufności (tzw. NDA – Non Disclosure Agreement). Przy odpowiednio skonstruowanym systemie kar umownych i zastosowaniu narzędzi pozwalających na sprawdzenie, kto i kiedy miał dostęp do informacji, taka umowa ułatwia ewentualne dochodzenie roszczeń, neutralizując możliwy wyciek informacji dotyczących projektu. Niestety pozyskiwanie finansowania za pośrednictwem platformy crowdfundingowej uniemożliwia skorzystanie z NDA. Jednocześnie twórca projektu crowdfundingowego musi przekonać potencjalnych finansujących, że projekt wart jest inwestycji, a więc ujawnić o nim wystarczająco dużo informacji. W tym wypadku należy zdać się na zdrowy rozsądek – ostrożnie wybierać i dozować informacje i materiały udostępniane na platformie, nie pozbawiając ich jednak atrakcyjności dla finansujących.
Co i kiedy chronić?
Patenty. Z punktu widzenia praw własności intelektualnej szczególnymi projektami crowdfundingowymi są te, które wiążą się z rozwiązaniami posiadającymi zdolność patentową, najczęściej z dziedziny szeroko pojętej technologii lub medycyny. Opatentowanie wynalazku możliwe jest tylko wtedy, gdy jest on nowy, tj. nie stał się częścią dotychczasowego stanu techniki. Przez stan techniki rozumie się zasadniczo wszystko to, co zostało w jakikolwiek sposób podane do publicznej wiadomości. Oznacza to, że udostępnienie na platformie crowdfundingowej rozwiązania, które miałoby dopiero później podlegać opatentowaniu, może spowodować utratę jego zdolności patentowej. Takie zagrożenie może nieść ze sobą pokazanie na platformie prototypu wynalazku czy zastosowanie wynalazku na przykład w gadżetach – nagrodach przekazywanych finansującym w zamian za wsparcie. Na pewno nie wolno udostępniać tego, co stanowi o istocie wynalazku. W takim wypadku późniejsza próba opatentowania takiego rozwiązania może spotkać się z odmową albo wiązać się z ryzykiem unieważnienia patentu w przyszłości.
Twórca projektu, który nie zarejestruje wynalazku przed udostępnieniem na platformie pewnych informacji na temat tego rozwiązania, musi wziąć pod uwagę, że ktoś inny może wcześniej złożyć podobny wniosek patentowy. W takich przypadkach twórca projektu może nie tylko stracić prawo do uzyskania patentu na wynalazek, ale także może sam zostać pozwany z tytułu naruszenia cudzego patentu. Przy zgłoszeniach praw własności przemysłowej działa bowiem zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Dlatego najbezpieczniej jest dokonać rejestracji wynalazku przed rozpoczęciem zbierania środków w crowdfundingu.
Wzory przemysłowe, znaki towarowe. Nie każde rozwiązanie nadaje się do patentowania. Gdy w ramach projektu wytworzony ma zostać np. gadżet o unikatowym wyglądzie, warto ten wygląd zastrzec jako wzór przemysłowy, ewentualnie znak towarowy. Gdy projekt łączy się ze stosowaniem oznaczeń np. słownych, słowno-graficznych, graficznych, przestrzennych czy dźwiękowych, które mają stanowić charakterystyczny identyfikator projektu, warto pomyśleć o ich wcześniejszej rejestracji jako znaków towarowych. O tym, jak jest to ważne dla powodzenia projektu, świadczy historia zegarka TikTok LunaTik. Projekt finansowany był kilka lat temu za pośrednictwem Kickstartera. Pozwalał zamienić iPoda nano w charakterystyczny designerski zegarek na rękę. Unikatowy wygląd zegarka nie został zarejestrowany ani jako wzór przemysłowy, ani jako znak towarowy. Internet zalały podobnie wyglądające kopie popularnego zegarka, a sukces projektu na platformie crowdfundingowej nie został przekuty w wielce prawdopodobny sukces finansowy.
Prawa autorskie. Oczywiście samego pomysłu nie da się zabezpieczyć. Możliwa jest jednak ochrona pewnych form jego wyrażenia. Umieszczane na platformie crowdfundingowej w celu zilustrowania projektu zdjęcia, rysunki, opisy czy filmy podlegają ochronie prawnoautorskiej, jeżeli spełniają jej przesłanki. Jest ona niezależna od jakiejkolwiek formalnej rejestracji.
Jak nie narazić się na proces?
Jednym z największych zagrożeń dla projektów crowdfundingowych bywa niedostateczne rozeznanie w prawach osób trzecich.
Najlepszy przykład to sprawa amerykańskiej spółki Formlabs prowadzącej kilka lat temu na Kickstarterze kampanię w celu sfinansowania budowy powszechnie dostępnej drukarki 3D. Formlabs zebrał ponad 3 mln dolarów, mimo że koszty projektu opiewały na wiele mniej, bo sto tysięcy dolarów. Wkrótce potem Formlabs został pozwany o naruszenie patentu należącego do spółki 3D Systems, która zarzucała, że w drukarce bezprawnie wykorzystano opatentowaną technologię drukowania.
Innym przykładem – tym razem naruszenia praw ze znaków towarowych – była sprawa, która wynikła w związku z finansowaniem stworzenia gry o nazwie „Kaiju Combat”. Projekt pojawił się na Kickstarterze, a kampania prowadzona była przez spółkę Sunstone Games. Spółka została pozwana przez Wizards of the Coast – właściciela znaku towarowego KAIJUDO, który twierdził, że oznaczenie Kaiju Combat jest łudząco podobne do jego znaku towarowego zarejestrowanego dla takich samych produktów, tj. gier.
Spektakularny sukces na platformie crowdfundingowej i pozyskanie finansowania znacznie przekraczającego założenia twórcy nie gwarantuje sukcesu. Może się okazać, że zamiast na finansowanie projektu środki będą przeznaczone na proces sądowy. Spory dotyczące praw własności intelektualnej, zwłaszcza patentów, są drogie i długotrwałe. Dlatego też dokładne sprawdzenie, czy projekt albo pewne jego elementy nie naruszają praw osób trzecich, jest tak ważne.
Jak nie spotkać trolla?
W tym kontekście warto też wspomnieć o innym potencjalnym zagrożeniu, tzw. patent trolls. Zasadniczo określenie to można odnieść do podmiotów, które nie tworzą technologii, ale kupują patenty lub rejestrują oczywiste, znane i upowszechnione rozwiązania, by następnie – inicjując spory – domagać się rekompensaty, np. sprzedać patent albo narzucić opłatę licencyjną za korzystanie z niego.
Trudno ocenić występowanie opisanego zjawiska na polskim rynku, problem jest jednak coraz częściej dostrzegany w USA. Ostatnio głośno było o nim właśnie dzięki crowdfundingowi. Spółka Ditto Technologies stworzyła system, który pozwala dzięki kamerce internetowej i systemowi 3D przymierzyć i dopasować użytkownikowi okulary. W związku z tym rozwiązaniem przeciwko spółce skierowano dwa pozwy dotyczące naruszenia patentu. Ditto Technologies zdecydowała się bronić swoich praw, wskazując, że ma do czynienia z patent trolls, i zbierając na ten cel fundusze za pośrednictwem crowdfundingowego serwisu Indiegogo. Na marginesie ten przykład pokazuje zupełnie nowe zastosowanie crowdfundingu – zbieranie funduszy nie tyle na realizację projektu, ile na jego ochronę. W każdym razie trzeba liczyć się z tym, że upublicznienie projektu za pomocą platform crowdfundingowych może wzbudzać zainteresowanie również tego rodzaju firm.
Podsumowanie
O zabezpieczeniu praw własności intelektualnej w projekcie crowdfundingowym nie można myśleć dopiero w momencie, gdy udało się zebrać fundusze. Wtedy najczęściej jest już za późno. Odpowiednie przygotowanie i zabezpieczenie własnych praw, a także zabezpieczenie się przed naruszaniem praw innych stanowi jeden z koniecznych elementów sukcesu – rynkowego i finansowego – projektu crowdfundingowego. Na pewno w przypadku crowdfundingu internetowego odradzany jest pośpiech, a poszukujący finansowania twórca powinien być dobrze przygotowany do sprzedania projektu finansującym. Powinien też tak wcześnie, jak jest to możliwe, biorąc pod uwagę charakter jego pomysłu, zabezpieczyć swoje prawa z wykorzystaniem dostępnych instrumentów prawnych.
Lena Marcinoska, praktyka własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy
Artykuł jest częścią raportu poświęconego crowdfundingowi.