Dylemat wierzyciela: działać solo czy w grupie? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Dylemat wierzyciela: działać solo czy w grupie?

Gdy z zagrożonej niewypłacalnością spółki-dłużnika wyprowadzane są aktywa, wierzyciele mają dylemat, czy wystąpić o ubezskutecznienie tych transakcji samodzielnie, czy też złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości dłużnika i zdać się na działania syndyka.

Ze spółek zagrożonych upadłością często wyprowadzane są za bezcen aktywa, które powinny posłużyć zaspokojeniu wierzycieli. Wierzyciel staje wtedy wobec dylematu: starać się o ubezskutecznienie takich transakcji na własną rękę, czy też złożyć wniosek o upadłość zadłużonej spółki i powierzyć odzyskanie wyprowadzonych aktywów syndykowi. Odpowiedź na pytanie, co jest korzystniejsze dla wierzyciela, nie jest łatwa i zależy od wielu czynników.

Ubezskutecznieniu czynności prawnych dłużnika (na przykład sprzedaży nieruchomości po zaniżonej cenie albo darowizny) służy tzw. skarga pauliańska (łac. actio Pauliana) przewidziana w art. 527 Kodeksu cywilnego. Dzięki niemu wierzyciel może uzyskać wyrok sądu, który umożliwi mu egzekucję wierzytelności wobec zadłużonej spółki z majątku „osoby trzeciej”, czyli osoby fizycznej lub prawnej, do której trafiły aktywa wyprowadzone z majątku dłużnika. Czynność prawna pomiędzy zadłużoną spółką i osobą trzecią pozostanie ważna (strony nie będą musiały zwracać sobie wzajemnych świadczeń), ale na mocy wyroku sądu staje się ona bezskuteczna wobec wierzyciela. Aby jednak podjąć egzekucję, wierzyciel będzie musiał posiadać tzw. tytuł egzekucyjny uprawniający do egzekucji komorniczej wobec dłużnika. Zazwyczaj jest to prawomocny wyrok zasądzający zapłatę od dłużnika na rzecz wierzyciela. Ale może to być też niewykonana ugoda z dłużnikiem zawarta przed sądem albo akt notarialny, w którym dłużnik poddał się egzekucji. Jeśli wierzyciel nie dysponuje tytułem egzekucyjnym, to równolegle do procesu dotyczącego skargi pauliańskiej przeciw osobie trzeciej musi też wnieść powództwo o zapłatę przeciwko dłużnikowi. Oba postępowania mogą być czasochłonne i kosztowne, bo przy wnoszeniu każdego pozwu wierzyciel będzie musiał uiścić opłatę sądową, która wyniesie 5% wartości przedmiotu sporu, chociaż nie więcej niż 100 000 zł.

I tu pojawiają się dylematy. Otóż przepisy ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze (art. 127 i następne) przewidują ubezskutecznienie pewnych czynności prawnych dłużnika z mocy prawa, czyli automatycznie, bez konieczności uzyskiwania wyroku sądowego w wyniku długotrwałego procesu. Dotyczy to na przykład czynności prawnych dokonanych przez upadłego w ciągu roku przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, którymi rozporządził on swoim majątkiem, jeżeli dokonane zostały nieodpłatnie albo odpłatnie, ale wartość świadczenia upadłego przewyższa w rażącym stopniu wartość świadczenia przez niego otrzymanego. Po ogłoszeniu upadłości dłużnika bezskuteczne w stosunku do masy upadłości staną się też czynności prawne odpłatne dokonane przez upadłego w terminie sześciu miesięcy przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości. W przypadku upadłego będącego osobą fizyczną dotknie to jego czynności prawnych z małżonkiem lub krewnym, a w przypadku upadłego będącego spółką – czynności upadłego dokonanych z jego wspólnikami, spółkami powiązanymi, wspólnikami tych spółek powiązanych, spółką dominującą albo spółką zależną. Jeśli czynności krzywdzące wierzycieli zostały dokonane wcześniej niż we wskazanych powyżej terminach, to nie dojdzie do ich ubezskutecznienia z mocy prawa, ale wierzyciele mogą spowodować, aby czynności te zaskarżył syndyk. Będzie to stosunkowo tanie, bo syndyk jest zwolniony od uiszczania opłat sądowych.

Należy pamiętać, że po ogłoszeniu upadłości syndyk może wstąpić w miejsce działającego solo wierzyciela, po to, aby dochodzić ubezskutecznienia czynności upadłego w interesie wszystkich wierzycieli. Gdyby syndyk się na to zdecydował, to inni wierzyciele niejako skorzystaliby z procesu zapoczątkowanego i opłaconego przez jednego z nich. Na szczęście Prawo upadłościowe przewiduje, że syndyk musiałby z pieniędzy odzyskanych od upadłego zwrócić koszty procesu (opłatę sądową, koszty zastępstwa procesowego) poniesione przez takiego wierzyciela. Prawo do zwrotu tych kosztów ma charakter samodzielny i nie wymaga zgłoszenia wierzytelności oraz podlega zaspokojeniu z odzyskanej części majątku z pierwszeństwem przed pozostałymi kosztami postępowania upadłościowego.

Wierzyciel może więc dojść do wniosku, że zamiast samemu procesować się z dłużnikiem i uiszczać opłaty sądowe oraz ryzykować zastąpienie go przez wstępującego do procesu syndyka, lepiej złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości dłużnika i pozostawić kwestię ubezskutecznienia czynności dłużnika syndykowi. Będzie to nawet atrakcyjniejsze, jeśli istnieją przesłanki do spowodowania ubezskutecznienia czynności prawnych dłużnika z mocy prawa. Ponadto posiadanie prawomocnego wyroku zasądzającego zapłatę od dłużnika nie jest warunkiem złożenia wniosku o upadłość i wciągnięcia przez syndyka na listę wierzytelności.

W porównaniu z autonomiczną skargą pauliańską wierzyciela przeciwko kontrahentowi upadłego wniosek o ogłoszenie upadłości ma jednak tą wadę, że środki wyegzekwowane od kontrahenta upadłego nie trafią do kieszeni wierzyciela – „harcownika”, ale do masy upadłości, czyli do wspólnego worka, z którego zaspokajani będą wszyscy wierzyciele. Należy pamiętać, że w postępowaniu upadłościowym pierwszeństwo zaspokojenia będą miały: (i) koszty postępowania upadłościowego (zazwyczaj co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych), (ii) przypadające za czas przed ogłoszeniem upadłości należności ze stosunku pracy, (iii) przypadające za dwa ostatnie lata przed ogłoszeniem upadłości należności z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne oraz (iv) podatki. Może się więc okazać, że po zaspokojeniu wierzytelności, których spłata zabezpieczona została na majątku spółki hipotekami i zastawami, oraz po zaspokojeniu wierzycieli mających ustawowe pierwszeństwo zaspokojenia, dla wierzyciela „komercyjnego” pozostanie już bardzo niewiele albo wręcz nic.

Wszystko to prowadzi do wniosku, że prawnik wierzyciela musi starannie przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw”, a następnie skroić precyzyjny plan działania na miarę konkretnego stanu faktycznego.

Konrad Grotowski, Zespół Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacji kancelarii Wardyński i Wspólnicy